Mazurskie Wraki - Podlodowo
- Szczegóły
- Utworzono: czwartek, 24 wrzesień 2009 18:52
- Sebastian Łepkowski
Okolice Giżycka - Zima 2009
Porządna zima i wytrzymały lód to, co Płetwale lubią najbardziej. No, może jeszcze wraki. Ale żeby wraki, pod lodem a do tego jeszcze pod nosem? A jednak Wielkie Jeziora Mazurskie jeszcze nie raz nas zaskoczą.
W 2007 r., w celu usprawnienia akcji poszukiwawczo ratunkowych Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku została wyposażona w sonar. Podczas ćwiczeń w 2008 roku strażacy namierzyli kilka obiektów. Do większości z nich zeszli nurkowie z PSP, jednak bardzo słaba przejrzystość pozwoliła jedynie na ogólne określenie parametrów odnalezionych obiektów. Szczególne zainteresowanie wzbudził ?mazurski bocznokołowiec??
Sprawozdanie z pierwszego nurkowania ukazało się w prasie lokalnej i od razu poruszyło miejscowe środowisko nurków i miłośników historii. Wg nurkujących była to jednostka, której z boku burty wystawały stalowe koła. Spekulacjom nie było końca. Rozdzwoniły się telefony i zaczęły nas dręczyć pytania: co to może być za urządzenie 7m. długości ? napędzane kołem z boku. Do czego to służyło? Jaki miało napęd? Pojawiła się hipoteza, że te koła to nie napęd tylko koła nośne a jednostka była przystosowana do wyciągania dłużyc z lasu? Kolejne nurkowanie, opisane na łamach lokalnej prasy, obaliło wersję o bocznokołowcu, ale pojawiła się informacja o niewiadomego przeznaczenia wózkach stalowych?
10 stycznia, grupa płetwonurków z K.P.Płetwal zweryfikowała informacje na temat odnalezionego przez PSP Giżycko obiektu leżącego na głębokości 17 m. na północ od wyspy popularnie zwanej Dębówką.
Niestety, żądnych sensacji musimy rozczarować: nie jest to ani mały mazurski bocznokołowiec ani barka z wózkami niewiadomego przeznaczenia, o czym w swoim czasie informowała lokalna prasa. Na zatopionej jednostce można zauważyć wyraźnie podstawę wózka na stalowych kołach i przynajmniej trzy rusztowania. Na burcie można dostrzec ślady nazwy lub numeru jednostki, których niestety nie udało się dokładnie odczytać. Sama jednostka ma około 7 m., długości, ma obłą rufę oraz dziób a pokrywająca ją rdza wskazuje
na stalową konstrukcję.
Być może jest to część powojennego transportu stoczni z Węgorzewa. Kilkanaście lat temu wspominał nam o takim transporcie Balon. W/g jego informacji barka wyładowana elementami, zatonęła na Jeziorze Dargin za Królewskim Rogiem. Wiemy, że miały miejsce próby odnalezienia barki niestety bez powodzenia.
O stoczniowym pochodzeniu ładunku świadczyć może "podstawa wózka na stalowych kołach" do złudzenia przypominająca wózek do slipowania jachtów lub małych jednostek. Możliwe, że druga część ładunku dalej spoczywa na Darginie. Od czasu do czasu otrzymujemy sygnały od wędkarzy łowiących na Jeziorze Dargin o dziwnych wskazaniach echosondy, jednak żaden z informatorów nie posiadał GPS - u, a wskazania "na oko" eliminują szybkie i definitywne sprawdzenie wskazania.
Tydzień później ruszyła kolejna wyprawa K.P.Płetwal mająca na celu ustalenie parametrów kolejnej jednostki odnalezionej latem przez giżyckich strażaków. Tym razem był to jacht żaglowy ze stojącym masztem. Warunki na powierzchni były dość dobre, grubość lodu 20 cm., a odległość 1500 m., do stanowiska pozwoliła się rozgrzać. Wg nurkujących przejrzystość sięgała 8 m. w poziomie. Głębokość przy dnie oscyluje w granicach 15m., żaglówka jest kabinowa. Do poziomu otaczającego ją dna wypełniona jest mułem, co wskazuje, że trochę tam już stoi.
Zgodnie z planem usiłowano zidentyfikować wrak na podstawie nazwy bądź numeru. Niestety na żadnej z burt nie udało się nic odnaleźć. Maszt stoi zgodnie z informacjami uzyskanymi od strażaków. Zaskakujący jest jednak brak olinowania stałego (nie ma śladu want, sztagu, achtersztagu), którego ślady powinny pozostać na półpokładach. Świadczyć to może o celowym zatopieniu jednostki po zdjęciu z niej wszystkiego,
co może się przydać. Tylko PO CO? Być może odpowiedź jest prosta: stał wrak w porcie, drażnił bosmana, nikt nie chciał się do niego przyznać to okoliczna młodzież za niewielką opłatą poradziła sobie z problemem?.
To tylko hipoteza.
Tak czy inaczej ćwiczenia strażaków z sonarami odbywają się cyklicznie, a wszystkie sonogramy są archiwizowane. Obszar przeskanowanego dna stale się powiększa strażaków być może kiedyś powstanie swoista mapa podwodnych okolic Giżycka z zaznaczonymi wrakami!!! Na strażaków w jej tworzeniu nie możemy jednak liczyć, bo oni, jak mówią, koncentrują się na doskonaleniu swoich umiejętności ratowniczych i poszukiwawczych oraz "zgłębianiu" hydrografii. Cóż mapę spróbujemy zrobić sami, jednak bez pomocy PSP w Giżycku i tak się nie obejdzie?